sobota, 31 sierpnia 2013

Rozdział 39.

*Oczami Lexi*
Pomalowana i ubrana w to :


+ rajstopy i ubranie wierzchnie, czekałam za Niall'em. Po usłyszeniu trąbienia pod oknem, wyszłam z domu, zakluczyłam go i udałam się do auta. Podczas jazdy rozmawialiśmy o Sylwestrze, właściwie o planach na Sylwestra. Po jakiś 30 minutach jazdy, dojechaliśmy pod wieżowiec The Shard w Londynie. Wysiedliśmy z auta i weszliśmy do środka. Jeszcze nigdy nie miałam okazji stać pod tak wysokim wieżowcem, a co dopiero wjechać na jego taras widokowy, najwyżej położony w mieście. Zrobiło to na mnie naprawdę duże wrażenie. Wszystkie ściany były we szkle. Na tarasie znajdował się stolik dla dwojga. Niall odsunął mi krzesło, a ja lekko, a nawet bardzo zszokowana na nim usiadłam. Chłopak usiadł naprzeciw mnie i się uśmiechnął. Siedzieliśmy w ciszy, przyglądając się otaczającemu nas widokowi.
Mieliśmy szczęście, bo akurat w momencie, kiedy tam byliśmy, zachodziło słońce. Wyglądało to nieziemsko. Widok zapamiętany z pewnością na zawsze. "Ten chłopak zaskakuje mnie z dnia na dzień coraz bardziej."  - pomyślałam i uśmiechnęłam się do niego. Na stole stały dwa kieliszki, a obok nas wiadro z wodą, lodem i winem. Wszystko takie idealne, takie jak z bajki, takie niemożliwe.
- Może wina? - zapytał kelner, który właśnie przyniósł menu.
Byłam tak mile zaskoczona tym wszystkim co się działo, że nawet nie mogłam z siebie wydusić, czy chciałabym wina, albo co chcę zjeść. Wreszcie zebrałam wszystkie myśli i odpowiedziałam:
- Tak poproszę.- kelner nalał nam wina i zapisał, co chcemy skosztować, po czym wyszedł.
- Poczekaj moment, za minutkę przyjdę.- powiedział Niall i wyszedł, zostawiając mnie samą. Skorzystałam z okazji i zrobiłam kilka, może kilkanaście zdjęć, jakże pięknego widoku. Było widać wszystko, cały Londyn, z każdej strony. Usiadłam z powrotem na miejsce, kiedy przyszedł Niall, trzymając w rękach piękny bukiet kwiatów.
- Alexis.. czy mógłbym Cię poprosić.. Nie! Jeszcze raz, od początku. Skup się Niall, skup. - powiedział sam do siebie, na co ja się zaśmiałam. - Alexis, czy chciałabyś zostać moją dziewczyną?
Serce stanęło mi w miejscu, czułam jak zapadam się pod ziemię, chociaż nie wiem dlaczego i robię się czerwona. Minęło kilka minut, aż któreś z nas się odezwało:
- Nie, nic na siłę. Nie musisz się zgadzać. Ja .. ja po prostu.. tak wiem nie powinienem, ale to jest silniejsze ode mnie... Miłość do Ciebie jest silniejsza ode mnie.. zastanów się, przecież nie będę Cię do niczego zmuszał, prawda ? Ale jeżeli jednak się zgodzisz to daj mi po prostu bla bla bla... - Zaśmiałam się.
-Zawsze tak dużo mówisz,kiedy się denerwujesz? - przerwałam mu.- wstałam, podeszłam do niego, odłożyłam kwiaty, które trzymał w ręce na stół i pocałowałam go namiętnie, odpowiadając jednocześnie tym gestem na Jego pytanie. Oderwaliśmy się od siebie, patrząc sobie w oczy.
- To znaczy, że się zgadzasz?
- Tak Niall, zgadzam się, zostanę Twoją dziewczyną, ale proszę o jedno..
- Wszystko czego sobie życzysz i tak jestem już najszczęśliwszym człowiekiem na świecie, bo mam Ciebie.
"Uroczy" - pomyślałam i dokończyłam.
- Nie rozgłaszajmy mediom informacji o naszym związku. Nie chcę, żeby ktoś myślał, że jestem z Tobą dla sławy, pieniędzy czy rozgłosu.
- Oczywiście. - Usiedliśmy do stołu, zajadając się posiłkami przyniesionymi przez kelnera.

*Narracja trzecioosobowa*

Jedli, śmiali się, wspominali, napawając się szczęściem i miłością widniejącą w powietrzu. On delikatnie głaskając jej rękę, przyglądał się swojej dziewczynie z radością, która przepełniała Jego oczy, z radością, która przepełniała Go całego. Po skończonym posiłku,  trzymając się za ręce udali się na nocny spacer, ulicami Londynu. Po dłuższym czasie wrócili do tego samego budynku, tylko tym razem do apartamentu, wynajętego przez chłopaka. Przed drzwiami chłopak wziął ją na ręce i przeniósł przez próg, tym samym czcząc ich związek. Dziewczyna zdjęła z siebie ubrania, kiedy chłopak napełniał wannę dla nich dwojga i obsypywał płatkami róż dookoła. Wzięli wspólną, kojącą kąpiel i udali się do łóżka, gdzie zasnęli - Ona w Jego bezpiecznych, umięśnionych ramionach. Ale czy to szczęście, szczęście tych dwojga, będzie trwało długo?


NIKOLA:

Świąteczne porządki przyprawiają mnie już o mdłości. Rozpakowałam się i zaraz zeszłam na dół pomóc mamie sprzątać. Jutro przyjeżdża rodzina, więc powinno być czysto. Mama sprzątała, ale jak to Ona, musi być na błysk! Kiedy robiłam z mamą pierogi napisał do mnie Harry. Pisałam z nim, aż mama nie kazała mi iść już się położyć spać, bo jak to Ona powiedziała ''masz lepsze zajęcie, a mi mało zostało. Idź'' Zgodziłam się z nią i poszłam pod prysznic ze słuchawkami w uszach, muzyka bębniąca mi w uszy zakłócała mi myślenie, więc ściszyłam i kontynuowałam czynność. "Jak mam zapytać rodziców czy mogę jechać do Harry'ego w Sylwester" Szukałam jakiejś odpowiedzi, ale jej nie znalazłam.Oczy niemiłosiernie zaczęły się kleić, więc ogarnęłam się i zasnęłam marząc.

Rano obudził mnie płacz małego dziecka. W przerażeniu otworzyłam oczy, poprawiłam spodnie od piżamy, bluzkę i zeszłam jak najszybciej mogłam. Już na schodach dostrzegłam dwie dziewczynki biegnące w stronę schodów. Są to córki mojego kuzyna i jego żony. Mają dwie córki w wieku czterech i sześciu lat, oprócz dziewczyn jest jeszcze mały chłopiec, który ma nie całe dwa miesiące. Nie chcę zapeszać, ale prawdopodobnie będę chrzestną! Och! Nie mogę się doczekać.
-Ohhh. Już w domu? Myślałem, że dopiero przylecisz-zapytał,kiedy go przytulałam.
-Na ile przyjechaliście?-Zapytałam lekko podniecona, że ich widzę!
-Na dwa tygodnie.-Uśmiechnęła się Wiktoria,a ja odwzajemniłam gest. Nie trwał On za długo,bo wskoczyła na mnie Kinga-czteroletnia dziewczynka o piwnych oczach i brązowych falowanych włosach. Basia-ma blond włosy, lekko falujące się i niebieskie oczy. Są śliczne! Od razu zaczęłam się z nimi gonić. Ich śmiechy są takie...idealne! Szczere i nie muszą nic wymuszać.

Cały dzień byłam z dziećmi i znajomymi, których małe zdążyły polubić na podwórku. Lepiliśmy bałwany, robiliśmy wojny, próbowaliśmy zrobić iglo, ale niestety nie wychodziło. Kiedy zaczęło wiać i lekko sypać
zrobiliśmy kilka zdjęć i poszliśmy do domu na ciepłe kakao.
-Dzień Dobry-przywitali się,a rodzice odpowiedzieli im uśmiechem i skinięciem głowy.
-Mamy kakao?-zapytałam zdejmując kurtkę,a następnie buty.
-Tak. Siadajcie,a ja wam podam- rozkazał tata. Wszyscy usiedli w salonie,a ja poszłam pomóc ojcu.
Wyłożyłam ciastka na talerzyk,a tata nalał kakaa do kubków.
-Dziękuję-uśmiechnęłam się i poszłam z talerzem do salonu,a tata za mną. Położyliśmy na stół i wszyscy się poczęstowali. Małe razem z Marysią poszły oglądać jakieś bajki w pokoju Mani,a my zdecydowaliśmy się oglądać ''To właśnie miłość'. Z kubkami siedzieliśmy pod kocem i oglądaliśmy. Właśnie pisałam z Harry'm, napisał mi, że siedzi spokojnie z rodziną w domu i włączają ten sam film co my. Mogę spokojnie pisać,bo przyjaciele i tak nie rozumieją co piszemy.

Po skończonym filmie znajomi się rozeszli,a ja poszłam do swojego pokoju się umyć i zapakować szczelnie prezenty. Zakluczyłam pokój i usiadłam się w kącie z papierem świątecznym i prezentami. Zapakowałam i schowałam je, po czym poszłam wziąć kąpiel. Czysta wyszłam i przebrałam się w piżamę. Nastawiłam sobie budzik na przypadkową godzinę:  2.41 : żebym podrzuciła prezenty pod choinkę. Mimo, że każdy wie, że Święty Mikołaj nie istnieje, zawsze tak robimy.  Taka nasza tradycja. Umyłam zęby i położyłam się spać.


___________________________________________

ugh, nie mało tak wyjść, wiem, że wszystko takie denne (mówię o części Alexis) ale nie mam innego pomysłu. W sumie myślimy o zakończeniu bloga, nie piszemy Go już z przyjemnością, a z obowiązkiem. Liczymy się z Wami dlatego dodajemy rozdziały, które, z każdym dodaniem są coraz to gorsze. Przepraszam, ale taka jest prawda. Zresztą komentują nam tylko dwie osoby, oczywiście za co im dziękujemy,ale sama nie wiem czy to ma jakiś dalszy sens, jakąś przyszłość, zresztą ilość opinii mówi sama za siebie. No cóż kiedyś koniec musi nastąpić. Kocham Was x

piątek, 23 sierpnia 2013

Rozdział 38

*Nicole*

-Czas na pożegnanie.-odparłam stojąc ze znajomymi w salonie.
-zadzwoń jak dolecisz.-odparł Liam i mnie objął ramieniem, a ja kiwnęłam głową.
Wyszliśmy na dwór stając przed samochodem Styles'a. Chłopcy włożyli walizki do pojazdu, a ja się żegnałam z Lexi.
-będę tęskniła.-odparłam i mocniej ją przytuliłam.-na razie.-uśmiechnęłam się.
-pospieszcie si.ę-odparł Harry.
-dobra pojedynczo to trochę zajmie czasu, grupowy misiek.-zaproponował Louis i się przytuliliśmy.
-zadzwoń.-krzyknął Zayn, kiedy wchodziłam do samochodu.
-zadzwonię.-zaśmiałam się i zaraz pojechaliśmy na lotnisko.
Łzy zaczęły zbierać mi się, kiedy zobaczyłam jak stoją i kiwają mi na pożegnanie. Odwróciłam wzrok, żeby się nie popłakać i głośno odetchnęłam. Harry był skupiony na jeździe i nucił muzykę wydobywającą się z głośników. Co jakiś czas zerkał na mnie, ale to pewnie dlatego, że to ja cały czas go obserwowałam. Wydawał się jakby nad czymś myślał, ale równie dobrze mogę powiedzieć, że próbuje skupić się bardziej na jeździe. Przystojny. Przeleciało mi w myślach.
-Dlaczego tak mnie obserwujesz?-zapytał po chwili.
-Tak sobie myślę...nad czym główkujesz?
-Um...Nad wszystkim i nad niczym.-odparł.
-mhhm-mruknęłam i spojrzałam w drugą stronę na krajobraz za szybą.
Dlaczego nie możemy świąt spędzić tutaj, w Londynie? Ze znajomymi, Lexi i jej rodziną. Mam nadzieję, że będą się dobrze bawili w swoim towarzystwie.
-jesteśmy.-mruknął, odwracając się do mnie.-Masz zadzwonić.-odparł surowo i się uśmiechnął.
-wiem.-odparłam i spojrzałam na moje dłonie, które trzęsły mi się cały czas.
Po chwili Harry mnie uspokajał i znalazłam się w jego ramionach.Tak bardzo będę tęskniła za jego dotykiem, który mnie uspokaja. Za jego głosem, który jest taki kojący.
Pożegnaliśmy się i wyszłam razem z jego ochroniarzem, do bagażnika wyciągnąć walizki.
-Kocham Cię.-mruknęłam do okna, bo Harry nie miał wychodzić z samochodu.
-Ja Ciebie też.-odparł i przybliżył twarz do mojej składając delikatnego, ale namiętnego całusa.-leć już bo się spóźnisz.-zaśmiał się.
-pa.-powiedziałam i poszłam do samolotu.
***
Lot minął dobrze, nudno, ale na szczęście nic się nie stało. Czekam na swoje walizki i szukam wzrokiem gdzieś mojej rodziny.
-Nikola!-usłyszałam i się obróciłam. Na moim ciele zawisło jakieś wielkie ciało. Pierwsza myśl, że ktoś mnie pomylił, albo ja mam jakiś zaniki pamięci, bo nie wiem kto to. Po chwili się zorientowałam.
-Ale tęskniłam.-powiedziała dziewczyna, a ja się zaśmiałam.
-ja za Tobą też.-wyszczerzyłam się.
Razem z Sylwią wzięłyśmy walizki i poszłyśmy do samochodu moich rodziców, którzy czekali na mnie z Marysią. Przywitałam się z nimi i po chwili siedzieliśmy w środku samochodu. Jechaliśmy w kompletnej ciszy, która dała mi do zrozumienia, że coś się skrobie.
Podwieźliśmy Sylwie i zaraz byliśmy u mnie w domu. Rozebrałam się i poszłam razem z walizkami do mojego pokoju.

*oczami Alexis*

Nikola już poleciała, moi rodzice przylatują jutro. Jak nudno mi będzie bez niej i jeszcze mam sama spędzić dzisiejszą noc, w naszym przeogromnym domu. No świetnie, a co jeżeli ktoś się wkradnie do nas i mnie zgwałci, albo ..albo zabije.. albo nie .. Z głupich, ale niestety prawdziwych rozmyśleń wyrwał mnie głos Niall'a:
- Lexi, możesz na chwilkę. - kiwnął głową w stronę kuchni.
Bez słowa udałam się za nim. Chłopacy już się u nas zachowują jak u siebie, więc nie muszę ich obsługiwać ani zabawiać. W tym momencie kłócili się, co włączyć w TV.
-hmm..? - odparłam, będąc już w kuchni i patrząc na chłopaka.
-Nie masz dzisiaj planów, prawda?
-umm.. raczej nie, dlaczego?
- Dawno razem nie wychodziliśmy, a miło by było, nieprawdaż? - poruszył brwiami.
- Proponujesz mi...- przerwał mi:
- Randkę? Nie, to nie jest randka.
- W takim razie.. - znowu mi przerwał.
- Dobra, to będę po Ciebie o 17?
- Nie skończyłam.- powiedziałam i dokończyłam poprzednie zdanie.-  W takim razie nie idę. - odparłam, wychodząc z kuchni.
- Hej, hej, hej- krzyknął i chwycił mnie za rękę, mocno ściskając. - Jeśli chcesz, może to być randka- po raz  drugi poruszył brwiami.
"Seksownie to u niego wygląda" - pomyślałam i szybko odpowiedziałam.
- Przecież żartowałam głuptasie. W sumie i tak dzisiaj będę sama, więc czemu nie.
- To 17? - zapytał.
- Poczekaj.- powiedziałam, wyrwałam z Jego uścisku moją rękę i na pięcie odwróciłam się twarzą do zegara. - jest 12, no niech będzie, a teraz może upichcimy jakiś placek? - zapytałam i tym razem ja, poruszyłam brwiami.
- Ha! Nie umiesz! - krzyknął.- Tylko ja jestem taki zdolny, żeby ruszać jedną brwią. Ha!
- Wyjdź.- krzyknęłam, równie głośno jak on, oczywiście na żarty.
- A jak nie, to co mi zrobisz?
- A to.. - powiedziałam i podeszłam do niego, nadal nie spuszczając oczu z chłopaka.
- Ałaaa! - krzyknął, kiedy uszczypnęłam go w tyłek. - To jest mój tyłek i tylko mój i nikt nie ma prawa go dotykać.
- Chyba, że ja ! - powiedział Liam i uszczypnął go w drugi pośladek, na co ja się zaśmiałam.
- ugh.. Wychodzę stąd. Do widzenia Państwu. - wypchnął nam tyłek i poszedł do salonu, bodajże.
Ja z Liam'em zaczęliśmy się śmiać i rozmawiać o głupotach. Podczas rozmowy z Liam'em, przygotowałam produkty na piernika i już miałam zacząć go robić, kiedy do kuchni wparował Niall.
Spojrzał na nas, jakby coś chciał i po dłuższej chwili powiedział:
- Bo wiesz, jeżeli ta propozycja upieczenia placka, jest nadal aktualna, to ja chętnie.. - zaciął się.
- hahaha chodź Ty głuptasku. - zaśmiałam się.
Po około pół godzinie sypania się mąką i innymi produktami, zrobiliśmy placek. Oczywiście nie obyło się bez ozdobienia go, chłopcy przystroili go w sam raz na święta. Na koniec sfotografowałam nasze dzieło i wstawiłam na instargram'a .
Po dodaniu zdjęcia, pokroiłam placuszek na kawałki i podałam chłopcom, jak i sobie na talerzyku.
Później poszliśmy obejrzeć nasz ulubiony serial. Kiedy odcinek się skończył, chłopcy stwierdzili, że jadą do domu. Pożegnałam się z nimi i stwierdziłam, że pójdę uszykować się na dzisiejsze spotkanie z Niall'em. Posprzątałam jeszcze szybko, umyłam naczynia i spojrzałam na zegarek. Godzina 15, hmm.. mam jeszcze dwie godzinki, poszłam do siebie i zanim zaczęłam się szykować, zadzwoniłam jeszcze do Nikoli .

________________________________________________

Heeeeej kochani, mamy nadzieję, że rozdział jest
w porządku, ale to już Wasza opinia. Czekamy na Wasze komentarze.
Kochamy Waaaas xx



czwartek, 15 sierpnia 2013

Rozdział 37

*Oczami Nikoli*

Obudził mnie dzwoniący bez przerwy telefon. Lekko uniosłam poduszkę i sięgnęłam po niego, nie patrząc kto to, odebrałam.
-Słucham?
-Właśnie do Ciebie jadę, wiesz po co.-usłyszałam jego zachrypnięty głos.
-ummmm.
-przepraszam, że Cię obudziłem. Nie długo muszę jechać do siebie, dlatego. Chcę znać Twoją decyzję.-odparł.
-ummm.. więc za ile będziesz?
-za 20 minut, bo dopiero zapinam pasy.
-okej to jedź spokojnie, pa.-odparłam, rozłączając i biegnąc do Lexi.
Mimo iż myślałam co mam odpowiedzieć praktycznie całą noc, mam mętlik w głowie. Jeżeli, się zgodzę, to co to będzie za związek? On jest Gwiazdą, którą zna cały świat. Ja jestem uczącą się dziewczyną. Wątpię, żeby coś z tego wyszło. Ale za to z drugiej strony, fajnie mieć kogoś do przytulenia, pocałowania, czy do porozmawiania. Mam rodzinę, przyjaciółkę ale to nie jest to samo...Weszłam do pokoju i zobaczyłam Lexi, która właśnie sprzątała w pokoju.
-Harry jedzie.
-po co tak wcześnie?-zapytała.
-Chce znać moją odpowiedź na to, czy będę jego dzieww..
-zgódź się!-wydarła się.
-nie wiem.-usiadłam.
-Przecież lubisz go. Cały świat to wie. Zresztą pasujecie do siebie jak Liam i Danielle.
-no nie przesadzajmy, jeszcze tacy słodcy i kochający się nie jesteśmy.-zaśmiałam się.
-według Ciebie. A zresztą słuchaj. Nie ważne co wybierzesz On i tak będzie chciał Cię mieć.-już chciałam coś powiedzieć, kiedy uciszyła mnie gestem ręki.-On nie jest takim typem, jak każda gazeta, każda strona internetowa o tym pisze. On jest czułym, kochającym, wspierającym, niezwykłym, prześlicznym chłopakiem, który na sto procent o Ciebie zadba. Druga okazja takiego poznać już się nie wydarzy także..
-ughh. Pomogłaś mi, dzięki.-odparłam wychodząc.
-Nie ważne co wybierzesz ja będę z tobą zawsze.-usłyszałam przez zamknięte drzwi.
Usiadłam się w pokoju myśląc, co mam mu odpowiedzieć, kiedy stanęłam przy oknie i zobaczyłam jak podjeżdża pod dom. Napisałam mu sms'a, że ma wejść do mnie do pokoju.
-Cześć.-powiedział wchodząc i mnie przytulając, co odwzajemniłam.
-Słuchaj..
-Po prostu powiedz czy się zgadzasz.
-zgadzam się na co?-może jak będę sobie żartować doda mi to otuchy.
-czy będziesz moją dziewczyną?
-słucham ? Jak? Chyba nie dosłyszałam.
-Nikola, czy zostaniesz moją dziewczyną?-zapytał łapiąc moją dłoń.
-Um....-wzięłam swoją dłoń.-To nie jest takie proste...
-a właśnie, że jest i to bardzo. Wystarczy odpowiedzieć.-wystawił jedną rękę.-TAK- i drugą-NIE. Wybieraj-uśmiechnął się, ale ja i tak czułam jego zdenerwowanie.
-Tu nie chodzi o to. Chodzi o to, że jeżeli, każdy się dowie to Oni, wasi fani mnie znienawidzą. Oni będą chcieli..
-nikt się nie dowie!-nie pozwolił mi dokończyć.-Nikomu tego nie powiemy. Zaufaj mi, wiem czym to grozi, więc z moich ust nic nie wyleci.
-jesteś pewien?-zapytałam, a on pokiwał głową.-Ale jeszcze coś jest co skrywam.
-Mów.
-Pamiętasz jak powiedziałam, że jestem lesbijką?-Zapytałam, a On kiwnął głową.-To, umm, to nie jest do końca prawdą.
-No wiem. Zgodziłaś się na randkę z chłopakiem.
-Nie wiedziałam, że mamy randkę! Ale to nie o to chodzi. Jestem bi.
-Co proszę?-Och, ale się zdziwił.-Boże, przeżył bym bez tej informacji, że pociągają Cię też laski.
-Skreślisz mnie bo jestem bi? Już nie chcesz ze mną być? Obrzydzam Cię?
-Oszalałaś? To co czuję do Ciebie się nie zmieni. i może być zabawnie.-Zaśmiał się.
-Czyli mogę wybrać?-Zapytałam, a On kiwnął głową.Chwyciłam dłoń, którą pokazał jak się zgodzę.-Zgadzam się.-uśmiechnęłam się do niego, a On mnie przytulił. Odsunął się ode mnie i pocałował mnie.
-Tak długo na to czekałem.-zaśmiał się i znowu mnie pocałował.
Naszym pocałunkom przeszkadzały włosy, które spadły na moją twarz.
-Zdecydowanie lepiej całuje się Twoje usta niż włosy.-zaśmiał się-A chłopaki?-złapał mnie za rękę, splatając nasz dłonie.-Mogą wiedzieć?
-Um...chyba tak, ale nikt więcej.-odparłam-A no i wie też Lexi, opowiadałam jej naszą randkę. Włączając moment, w którym mi się zapytałeś czy będę Twoją dziewczyna.-uśmiechnęłam się.
-A więc to prawda, że dziewczyny plotkują.-zaśmiał się i usiadł na łóżku klepiąc kolano, dając mi znak, ze mam usiąść. Podeszłam i usiadłam na jednym z kolan i objęłam jedną ręką szyję, żeby się podtrzymać.-Kiedy wrócisz?
-Po świętach, sylwestrze i nowym roku. Czyli jakoś drugiego, trzeciego stycznia.
-ohhh myślałem, że spędzimy razem sylwestra.-posmutniał.
-może coś wymyślę, ale nic nie obiecuję.-uśmiechnęłam się.
-Musisz.-zaśmiał się.-Jesteś już spakowana?
-Tak tylko kosmetyki, ale to do podręcznej.-uśmiechnęłam się.-Zadzwonisz do mnie?
-Pojadę z Tobą na lotnisko! A potem zadzwonię albo napisze sms'a.-dał mi buziaka w policzek.

___________________________________________________

No hej, nareszcie zabrałam się za poprawienie błędów i dodanie rozdziału. A więc jedną parę mamy ;) myślę, że dosyć sporo się wyjaśniło. Jeżeli nadal macie jakieś pytania, zadawajcie je śmiało, a my postaramy się na nie odpowiedzieć. Dziękujemy dziewczynom, które nadal z nami są i wyrażają swoją opinię na temat rozdziału, to naprawdę wiele dla nas znaczy. Przepraszamy, że dopiero dzisiaj dodajemy rozdział xd. Kochamy Was i do następnego rozdziału xx - Weronika <3