*Oczami Lexi*
Pomalowana i ubrana w to :Mieliśmy szczęście, bo akurat w momencie, kiedy tam byliśmy, zachodziło słońce. Wyglądało to nieziemsko. Widok zapamiętany z pewnością na zawsze. "Ten chłopak zaskakuje mnie z dnia na dzień coraz bardziej." - pomyślałam i uśmiechnęłam się do niego. Na stole stały dwa kieliszki, a obok nas wiadro z wodą, lodem i winem. Wszystko takie idealne, takie jak z bajki, takie niemożliwe.
- Może wina? - zapytał kelner, który właśnie przyniósł menu.
Byłam tak mile zaskoczona tym wszystkim co się działo, że nawet nie mogłam z siebie wydusić, czy chciałabym wina, albo co chcę zjeść. Wreszcie zebrałam wszystkie myśli i odpowiedziałam:
- Tak poproszę.- kelner nalał nam wina i zapisał, co chcemy skosztować, po czym wyszedł.
- Poczekaj moment, za minutkę przyjdę.- powiedział Niall i wyszedł, zostawiając mnie samą. Skorzystałam z okazji i zrobiłam kilka, może kilkanaście zdjęć, jakże pięknego widoku. Było widać wszystko, cały Londyn, z każdej strony. Usiadłam z powrotem na miejsce, kiedy przyszedł Niall, trzymając w rękach piękny bukiet kwiatów.
- Alexis.. czy mógłbym Cię poprosić.. Nie! Jeszcze raz, od początku. Skup się Niall, skup. - powiedział sam do siebie, na co ja się zaśmiałam. - Alexis, czy chciałabyś zostać moją dziewczyną?
Serce stanęło mi w miejscu, czułam jak zapadam się pod ziemię, chociaż nie wiem dlaczego i robię się czerwona. Minęło kilka minut, aż któreś z nas się odezwało:
- Nie, nic na siłę. Nie musisz się zgadzać. Ja .. ja po prostu.. tak wiem nie powinienem, ale to jest silniejsze ode mnie... Miłość do Ciebie jest silniejsza ode mnie.. zastanów się, przecież nie będę Cię do niczego zmuszał, prawda ? Ale jeżeli jednak się zgodzisz to daj mi po prostu bla bla bla... - Zaśmiałam się.
-Zawsze tak dużo mówisz,kiedy się denerwujesz? - przerwałam mu.- wstałam, podeszłam do niego, odłożyłam kwiaty, które trzymał w ręce na stół i pocałowałam go namiętnie, odpowiadając jednocześnie tym gestem na Jego pytanie. Oderwaliśmy się od siebie, patrząc sobie w oczy.
- To znaczy, że się zgadzasz?
- Tak Niall, zgadzam się, zostanę Twoją dziewczyną, ale proszę o jedno..
- Wszystko czego sobie życzysz i tak jestem już najszczęśliwszym człowiekiem na świecie, bo mam Ciebie.
"Uroczy" - pomyślałam i dokończyłam.
- Nie rozgłaszajmy mediom informacji o naszym związku. Nie chcę, żeby ktoś myślał, że jestem z Tobą dla sławy, pieniędzy czy rozgłosu.
- Oczywiście. - Usiedliśmy do stołu, zajadając się posiłkami przyniesionymi przez kelnera.
*Narracja trzecioosobowa*
Jedli, śmiali się, wspominali, napawając się szczęściem i miłością widniejącą w powietrzu. On delikatnie głaskając jej rękę, przyglądał się swojej dziewczynie z radością, która przepełniała Jego oczy, z radością, która przepełniała Go całego. Po skończonym posiłku, trzymając się za ręce udali się na nocny spacer, ulicami Londynu. Po dłuższym czasie wrócili do tego samego budynku, tylko tym razem do apartamentu, wynajętego przez chłopaka. Przed drzwiami chłopak wziął ją na ręce i przeniósł przez próg, tym samym czcząc ich związek. Dziewczyna zdjęła z siebie ubrania, kiedy chłopak napełniał wannę dla nich dwojga i obsypywał płatkami róż dookoła. Wzięli wspólną, kojącą kąpiel i udali się do łóżka, gdzie zasnęli - Ona w Jego bezpiecznych, umięśnionych ramionach. Ale czy to szczęście, szczęście tych dwojga, będzie trwało długo?
NIKOLA:
Świąteczne porządki przyprawiają mnie już o mdłości. Rozpakowałam się i zaraz zeszłam na dół pomóc mamie sprzątać. Jutro przyjeżdża rodzina, więc powinno być czysto. Mama sprzątała, ale jak to Ona, musi być na błysk! Kiedy robiłam z mamą pierogi napisał do mnie Harry. Pisałam z nim, aż mama nie kazała mi iść już się położyć spać, bo jak to Ona powiedziała ''masz lepsze zajęcie, a mi mało zostało. Idź'' Zgodziłam się z nią i poszłam pod prysznic ze słuchawkami w uszach, muzyka bębniąca mi w uszy zakłócała mi myślenie, więc ściszyłam i kontynuowałam czynność. "Jak mam zapytać rodziców czy mogę jechać do Harry'ego w Sylwester" Szukałam jakiejś odpowiedzi, ale jej nie znalazłam.Oczy niemiłosiernie zaczęły się kleić, więc ogarnęłam się i zasnęłam marząc.
Rano obudził mnie płacz małego dziecka. W przerażeniu otworzyłam oczy, poprawiłam spodnie od piżamy, bluzkę i zeszłam jak najszybciej mogłam. Już na schodach dostrzegłam dwie dziewczynki biegnące w stronę schodów. Są to córki mojego kuzyna i jego żony. Mają dwie córki w wieku czterech i sześciu lat, oprócz dziewczyn jest jeszcze mały chłopiec, który ma nie całe dwa miesiące. Nie chcę zapeszać, ale prawdopodobnie będę chrzestną! Och! Nie mogę się doczekać.
-Ohhh. Już w domu? Myślałem, że dopiero przylecisz-zapytał,kiedy go przytulałam.
-Na ile przyjechaliście?-Zapytałam lekko podniecona, że ich widzę!
-Na dwa tygodnie.-Uśmiechnęła się Wiktoria,a ja odwzajemniłam gest. Nie trwał On za długo,bo wskoczyła na mnie Kinga-czteroletnia dziewczynka o piwnych oczach i brązowych falowanych włosach. Basia-ma blond włosy, lekko falujące się i niebieskie oczy. Są śliczne! Od razu zaczęłam się z nimi gonić. Ich śmiechy są takie...idealne! Szczere i nie muszą nic wymuszać.
Cały dzień byłam z dziećmi i znajomymi, których małe zdążyły polubić na podwórku. Lepiliśmy bałwany, robiliśmy wojny, próbowaliśmy zrobić iglo, ale niestety nie wychodziło. Kiedy zaczęło wiać i lekko sypać
zrobiliśmy kilka zdjęć i poszliśmy do domu na ciepłe kakao.
-Dzień Dobry-przywitali się,a rodzice odpowiedzieli im uśmiechem i skinięciem głowy.
-Mamy kakao?-zapytałam zdejmując kurtkę,a następnie buty.
-Tak. Siadajcie,a ja wam podam- rozkazał tata. Wszyscy usiedli w salonie,a ja poszłam pomóc ojcu.
Wyłożyłam ciastka na talerzyk,a tata nalał kakaa do kubków.
-Dziękuję-uśmiechnęłam się i poszłam z talerzem do salonu,a tata za mną. Położyliśmy na stół i wszyscy się poczęstowali. Małe razem z Marysią poszły oglądać jakieś bajki w pokoju Mani,a my zdecydowaliśmy się oglądać ''To właśnie miłość'. Z kubkami siedzieliśmy pod kocem i oglądaliśmy. Właśnie pisałam z Harry'm, napisał mi, że siedzi spokojnie z rodziną w domu i włączają ten sam film co my. Mogę spokojnie pisać,bo przyjaciele i tak nie rozumieją co piszemy.
Po skończonym filmie znajomi się rozeszli,a ja poszłam do swojego pokoju się umyć i zapakować szczelnie prezenty. Zakluczyłam pokój i usiadłam się w kącie z papierem świątecznym i prezentami. Zapakowałam i schowałam je, po czym poszłam wziąć kąpiel. Czysta wyszłam i przebrałam się w piżamę. Nastawiłam sobie budzik na przypadkową godzinę: 2.41 : żebym podrzuciła prezenty pod choinkę. Mimo, że każdy wie, że Święty Mikołaj nie istnieje, zawsze tak robimy. Taka nasza tradycja. Umyłam zęby i położyłam się spać.
___________________________________________
ugh, nie mało tak wyjść, wiem, że wszystko takie denne (mówię o części Alexis) ale nie mam innego pomysłu. W sumie myślimy o zakończeniu bloga, nie piszemy Go już z przyjemnością, a z obowiązkiem. Liczymy się z Wami dlatego dodajemy rozdziały, które, z każdym dodaniem są coraz to gorsze. Przepraszam, ale taka jest prawda. Zresztą komentują nam tylko dwie osoby, oczywiście za co im dziękujemy,ale sama nie wiem czy to ma jakiś dalszy sens, jakąś przyszłość, zresztą ilość opinii mówi sama za siebie. No cóż kiedyś koniec musi nastąpić. Kocham Was x